Zarąbisty start Łukasza „Brzozy”

30 kwietnia 2020

No tak. Zawody odwoływane, jedne po drugich. Nic dziwnego, że czasami motywacja spada… ale, jest taki gość, który tempa nie zwalnia. Ba! Nawet je podkręca. Jest nim Łukasz Brzeziński, który wziął udział w wirtualnym wyścigu kolarskim Tour De Suisse.

A oto jego relacja, okraszona naszym podziwem 😉

ETAP 1

Etap pierwszy

Nie wiem czy po tym tygodniu nie znienawidzę Szwajcarii, chociaż nigdy tam nie byłem. Niby 26km, jakieś dwie czy trzy hopki. 2h wcześniej obejrzałem prosów, jak Rohan Dennis rozwalił wszystkich. Widać że w Ineos się nie nudzą. Dzisiaj był artykuł, że Kwiato w łazience robi sobie 40*C i wilgotność 80% żeby przygotować się do Tokio. Nikt mu chyba nie powiedział że odwołali Olimpiadę 😀

No ale dobra – o 19 startuje ja.
4km po płaskim, podobno ta hopka trochę dłuższa więc się oszczędzam, spokojne 230-240w żeby się trochę rozgrzać, bo nigdy nie mam motywacji żeby zrobić to porządnie. Zrobiłem risercz przed zawodami i mi wyszło że mam 73 wynik FTP, więc starałem się trzymać gdzieś w okolicy 100 pozycji. Szybko to zleciało. Niestety.

Zaczyna się hopka. Jakieś 8km. Jakoś wolno mijają. Przypomniała mi się że w górach w sumie to można mieć dwa przełożenia: do zjazdów i do podjazdów. Moje do podjazdów jest takie że jak było 17% to miałem kadencję 50 i 350w. Tak wiem: lubię cyferki, mam do nich pamięć. Okazało się że te 8km to prawie 40minut mi zajęło. Przy średniej 280w. I tak sobie wtedy przypomniałem tego Dennisa jak on w tym czasie już kończył cały wyścig. Na pewno ma lepszy trenażer. I rower. Na pewno.
Krótki zjazd, w sensie czasowo i następna hopka. Ta była krótsza: 12 minut i 280w. Całkiem nieźle się czuję na podjazdach. Można się pokołysać do jakiegoś melodycznego techno. No tak w sumie wyprzedzam całkiem sporo osób. Już walczę o miejsce w pierwsze 80. Później trochę płaskiego (jak było 3% to już dla mnie płaskie było :D). Dokładnie 2 minuty i druga część hopki. Wyszło niecałe 6minut i równe 300w. Miałem już dosyć, ale był zjazd i meta. No meta nie była na zjeździe. Niestety. Ale finisz to trzeba dać z siebie wszystko i mi z ostatniej hopki wyszło 328w :D. Na finiszu jeszcze zawalczyłem o miano (jak dobrze patrzę na wyniki) pierwszego Polaka wygrywając o 0,3s i zająłem zaszczytne 72 miejsce.
https://my.rouvy.com/onlinerace/live/21009

Ujechałem się jak głupi a to dopiero początek :D”

ETAP 2
TDS5 I Race 2 I FRAUENFELD – FRAUENFELD
No dobra dzisiaj łatwo miło i przyjemnie po płaskim. Widziałem 2h przed startem że jednak tak nie będzie. Jako że na Rouvy nie ma draftingu tak naprawdę to czasówka na 45km. 4 okrążenia wokół wioski której nie jestem w stanie wymówić nazwy. Przynajmniej po wypiciu mojego medalu.
Przeliczyłem że mam 82 FTP więc jakby więcej ludzi się zebrało lepszych. No czyli trzeba się pierwszej setki trzymać i później się zobaczy. Trasa niby płaska ale mam wrażenie że cały czas pod górę. Pierwsze okrążenie najbardziej lajtowe – 264w wyszły.
Drugie okrążenie i już zaczynają się wątpliwości. Ten moment kiedy już jesteś zmęczony, ale jeszcze daleko do końca. Na razie ciasno ale tak patrze na miejsce: najpierw 80 później 70, 60 któreś. Zobaczymy. Jedziemy swoje. 2 kółko 266w.
Trzecie kółko, zaczynam czuć to co kolarze na Tour de France po 3 tygodniach, chociaż w sumie przez dwa dni przejechałem 1/4 jednego etapu :D. Chce przyspieszać ale nie mam siły, a tu 20km do końca. Zaczyna się odliczanie. To zawsze daje zająć czymś głowę. Mam już dość, ale pozycja w pierwszej 50 jakoś mnie mobilizuje żeby skończyć. 3 kółko 257w
Ostatnie okrążenie, bardzo chcę przyspieszyć ale nie mam z czego. Cisnę na podjazdach ale zaraz muszę przestać. Czekam na zjazdy ale gdy te nadchodzą trzeba dalej cisnąć bo przy -`1% nie ma odpoczynku. Wychodzi zmęczenie, ale trzeba walczyć. Do ostatniego km żeby nie stracić pozycji. W końcu bramka 1km do mety, 800, 500, 200 odpuszczam. Chce drinka 😀

Ostatecznie 47 miejsce, 1:08:55, 39 średniej i 263w i drugie z Polski, chyba że liczyć Kamila Gradka z CCC 2h wcześniej to trzecie 😀 Ale z nim nie wstyd przegrać. Pokazuje Max grade: 25%, ale na szczęście mój trenażer odwzorowuje do 18%, bo jeszcze nie wprowadzili symulacji pchania roweru pod górę 😀

Jutro chyba najcięższy etap 33k i prawie 1600m na jednej górze. Pokazuje Max grade: 25%, ale na szczęście mój trenażer odwzorowuje do 18%, bo jeszcze nie wprowadzili symulacji pchania roweru pod górę 😀

ETAP 3
THE DIGITAL SWISS 5 | Fan-Race 3 | FIESCH – NUFENENPASS
Wiedziałem że będzie piekło. Juz po prosach widziałem że to ze 2h zajmie. Nawet wziąłem żele z sobą.
Początek płasko. Znaczy 2-6%. Powieziałem sobie że ten kawałek się będę oszczędzał i pojadę 240w. Później było trochę z górki więc średnia 225w.
Po to żeby dowalić pod górkę. Zakładałem 280w tak jak pierwszego dnia, no ale to nie był pierwszy dzień. Naprawdę w 1/3 podjazdu chciałem zejść. Nawet nie było jak bidonu złapać. Nie mogłem jechać wolniej bo na minimalnym przełożeniu 39/28 przy 10% żeby nie stanąć trzeba 250-300w kręcić. Na maratonach się mówi że końcówkę biega się głową. Ale to u mnie inaczej wygląda. Tu głowę trzeba wyłączyć, przestać myśleć i pedałować. Przejść w autopilota. Górka z kategorii HC, 1120m przewyższenia na 13km. 250w średniej na górcę, ale już nie pamiętam końcówki. Ale udało się skończyć etap poniżej 2h, średnia 17,3km/h nie robi wrażenia, ale na mnie robi 🙂
Miejsce 85/177, ale największy sukces że skończyłem. Nie miałem siły zejść z roweru.

THE DIGITAL SWISS 5 | Fan-Race 3 | FIESCH – NUFENENPASS
Wiedziałem że będzie piekło. Już po prosach widziałem że to ze 2h zajmie. Nawet wziąłem żele z sobą.
Początek płasko. Znaczy 2-6%. Powiedziałem sobie że ten kawałek się będę oszczędzał i pojadę 240w. Później było trochę z górki więc średnia 225w.
Po to żeby dowalić pod górkę. Zakładałem 280w tak jak pierwszego dnia, no ale to nie był pierwszy dzień. Naprawdę w 1/3 podjazdu chciałem zejść. Nawet nie było jak bidonu złapać. Nie mogłem jechać wolniej bo na minimalnym przełożeniu 39/28 przy 10% żeby nie stanąć trzeba 250-300w kręcić. Na maratonach się mówi że końcówkę biega się głową. Ale to u mnie inaczej wygląda. Tu głowę trzeba wyłączyć, przestać myśleć i pedałować. Przejść w autopilota. Górka z kategorii HC, 1120m przewyższenia na 13km. 250w średniej na górce, ale już nie pamiętam końcówki. Ale udało się skończyć etap poniżej 2h, średnia 17,3km/h nie robi wrażenia, ale na mnie robi 🙂
Miejsce 85/177, ale największy sukces że skończyłem. Nie miałem siły zejść z roweru.

THE DIGITAL SWISS 5 | Fan-Race 4 | OBERLAGENEGG – LANGNAU

Przedostatni etap, zupełni inny od poprzednich. Niby w dół ale 2 podjazdy cat3: 3,5km-230m i 2,3km-170m w górę. Pierwszy przejechałem 297w drugi 305w. I na tyle starczyło mi sił. Później już ledwo 200+ kręciłem. Ale ten etap rozgrywał się na tych dwóch górkach, później już nie można było dużo stracić, taki też był mój plan.

59/223 osoby wygląda całkiem nieźle.

Dzisiaj ostatni etap. Zaczyna się od następnego podjazdu 1000m+. Znowu trzeba będzie się zmierzyć z samym sobą. To jest jednak zupełnie inna jakość jechać mocno przez 5 dni z rzędu. Mogę poczuć namiastkę jak się ścigają na wielkich tourach po 3 tygodnie. I nie odcinki 40km tylko 100-250km.
Powoli trzeba się przyzwyczajać od wirtualnych zawodów bo najprawdopodobniej już nigdzie w tym roku nie wystartujemy…”