Podium Mariusza, maraton w USA Rafała i „trening” Miłosza

2 kwietnia 2022

Minione dni mają trzech bohaterów. Rafał, Mariusz i Miłosz. Każdy gdzie indziej, ale każdy bardzo dobrze. A o kolejnym wariacie napiszemy wkrótce 😉Miłosz pobiegł w wirtualnym półmaratonie i wykręcił bardzo fajny czas. Dwa razy dłuższy dystans w USA pobiegł Rafał. A Mariusz ponownie stanął na podium, tym razem na trzecim stopniu podczas SNG NOCNY MARATON PŁYWACKI edycja (prawie) wiosenna . Przepłynął 7250m 💪Gratulacje dla wszystkich startujących. I zapraszamy na krótki opis startu za oceanem:

„Krótka historia mojego maratona.

Po krótkim roztrenowaniu po sezonie zaczęło mnie znów nosić i pod chwilowym impulsem spowodowanym nadużyciem alkoholu, zapisałem się na maraton. Znalazłem sobie plan maraton w 16 tygodni, 3x w tygodniu. Całkiem spoko, bo podzielony na:

a) sprint we wtorek

b) tempo w czwartek

c) długie wybieganie w niedzielę

Niestety czas na bieganie w niedzielę miałem dopiero po 19 jak dzidziuś sobie szedł spać i bieganie po ciemku, w zimnie przez 20-25 km jakoś nie było najfajniejsze. Trafiła się mała kontuzja stopy, która była dobrą wymówką, żeby treningu nie dociągnąć do końca. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest dystans dla mnie, za długo, za nudno, ale skoro się zapisałem to przecież nie odpuszczę. Maraton był w super ładnym miejscu. Na północ od San Francisco znajduje się Dolina Napa, znana z winnic i widoczków. Wstałem o 3 w nocy, żeby dojechać z San Jose do Napa i stamtąd wywieźli nas 45 km do miejscowości Calistoga na linię startu. Zimno było jak cholera – 2 stopnie ciepła. Typowy dylemat czy się ubrać, czy rozebrać. Na szczęście się rozebrałem, bo cały bieg był w pełnym słońcu w temperaturze 10 stopni, czyli idealnie. Biegłem sobie za pacemakerami z napisem 3:55. Udało się tak praktycznie do połowy, ale potem siku musiałem bardzo. Jak wyszedłem z kibelka to pacemakerzy byli daleko i chciałem ich dogonić. To był błąd. Już nigdy więcej nie zrobię siku!Nogi mi zdrewniały i ostatnie 10 km to był dużo wolniejszy bieg. Szkoda cholerka. Bieg zakończony wynikiem 4:06. Wstydu nie ma, radość jest.

Pierwszy i ostatni maraton przebiegnięty!

PozdRafal”.